Obiekty kulturowe takie jak Breaking Bad analizuje się nie po to, żeby zakwalifikować je jako dobre albo złe, żeby przewidzieć, jak się skończą, czy nawet odszyfrować co się "naprawdę" wydarzyło; analizuje się je po to, żeby zwrócić uwagę na naszą uwagę, przyjrzeć się temu, co ją przykuwa, w jaki sposób, i jak ktoś na niej zarabia. Jeśli krytyka popkulturalna do czegoś się przydaje, to właśnie do tego.
Malcolm Harris w tekście o Breaking Bad. ta obserwacja ma, jak sądzę, wiele zastosowań, ale myślę o niej szczególnie, kiedy rozmyślam o wykorzystywaniu science fiction przez dystopijne technofaszystowskie korporacje zgodnie z tweetem: "po długich wysiłkach udało nam się stworzyć Ognisko Cierpienia z kultowej powieści sci-fi Nie stwarzajcie Ogniska Cierpienia". bo trochę do tego się to sprowadza, no nie? roboty, AI, eksploracja kosmosu, niepohamowany rozwój technologii – science fiction ostrzega nas przed niebezpieczeństwami, tak, ale te wszystkie wynalazki są strasznie cool, no nie? szczególnie w twardym SF, które tak strasznie niektórzy fetyszyzują (tu serdeczne pozdrowienia w stronę PFFFFN), z dziesiątkami stron ekspozycji poświęconych działaniu rozmaitych maszynerii. kapitalizm wysysa kolory z rzeczywistości i rozwój technologicznych zabawek jest jedynym źródłem zaczarowania i niezwykłości, jedynym źródłem coolness, jakie jeszcze nam zostało.
najlepiej widać to po cyberpunku. Ishtar (która naprawdę istnieje i wcale nie chodzi do innej szkoły i na pewno niedługo sama się tu zamanifestuje) mówi, że geniusz i klątwa cyberpunka zarazem polegają na tym, że krytykował powierzchowność kapitalistycznego społeczeństwa, które pod błyszczącą powierzchnią skrywa brud i nędzę, po czym ludzie skupili się na błyszczącej powierzchni i tak cyberpunk stał się najlepszą demonstracją tego, co krytykował.
Elizabeth Sandifer (krytyczka, którą skądinąd ogromnie cenię i pewnie będzie się tutaj jeszcze nieraz pojawiać) w swoim eseju Retro Shock bardzo trzeźwo i rzeczowo przygląda się temu, co cyberpunk może nam dzisiaj jeszcze zaoferować – i wskazuje właśnie na cool nastawienie. "Cyberpunkowa dystopia, którą okazał się dwudziesty pierwszy wiek, może być nudna, ale my nie musimy tacy być. Głównym przesłaniem cyberpunka było to, że dystopie mogą być dobrą zabawą; zabawmy się więc". jest tutaj na pewno myśl na temat sięgania po inne, ciekawsze sposoby bycia ("queerowym cyberpunkiem, niebiałym cyberpunkiem, niepełnosprawnym cyberpunkiem i gromadą innych cyberpunków wykraczających poza to, co mógł sobie wyobrazić biały hetero koleś w latach 80."), którą będę pewnie chciała jeszcze na tych łamach rozwinąć. ale cool, hm... jestem podejrzliwa wobec bycia cool, tak jak jestem podejrzliwa wobec uśmiechu, bo cool ogranicza się do powierzchni, a może faszyści nie bez powodu tak się lubują w estetyce AI slopu.
w myśl cytatu, na który natknęłam się kiedyś, przewijając twittera (wydaje mi się, że był on przypisany Walterowi Benjaminowi, ale nie jestem w stanie potwierdzić teraz autentyczności): "naczelnym zadaniem jest dążenie do tworzenia sztuki niemożliwej do przejęcia przez faszyzm". bardzo mnie interesuje pytanie czy i jak da się to zrobić – jeśli nie uniemożliwić, to przynajmniej utrudnić. głupota faszystów uodparnia ich na satyrę i z radością przejmują oni na przykład kampowy eksces Żołnierzy kosmosu. czy zatem krindż może stać się bronią? a może konsekwentna odmowa fetyszyzowania gadżetów i postępu technologicznego, skupienie zamiast tego na ludziach i społeczeństwie, schodzenie w fikcji głębiej, patrzenie uważniej, pisanie spokojniej?
zamierzałam tutaj napisać, że może Urszula K. Le Guin może być wzorem pisania SF, po jaki powinnyśmy sięgnąć, a potem triumfalnie upuścić mikrofon – ale w międzyczasie okazało się, że istnieje już startup o nazwie Omelas, wykorzystujący AI do analizy danych na potrzeby agencji ds. bezpieczeństwa, więc nie wiem. sprawa jest chyba trochę bardziej skomplikowana. zostawiamy na tablicy to, co jest, i szukamy dalej
Miałam napisać coś inteligentnego ale przede wszystkim: istnieje, kurwa, co?
OdpowiedzUsuńA wyraziwszy oburzenie, trochę wątpię czy da się przeskoczyć coolness w literaturze gatunkowej (czy literaturze w ogóle, zwłaszcza Wielkiej to osobny temat) i wątpię nawet czy należy. Widzę skąd przychodzisz, ale nie skontrolujesz jak sztuka jest odebrana i jeśli twoja wizja będzie wystarczająco charyzmatyczna, to zostanie odczytana powierzchownie, zawłaszczona przy odpowiedniej skali pewnie nawet ukradziona.
OdpowiedzUsuń(Patrz: faszyści którzy koniecznie chcą się ustawiać jako kontrkulturowi, patrz: Trump robiący spot wyborczy do IN THE END LINKIN PARK FFS).
Każdy bunt, każda dziwność i każdy krindż będzie potem cool i jeśli chcieć podejść świadomie do ucieczki od tego bycia cool i zrobić z niej jakiś filar artystycznego bytu, to chyba przez ciągłe ściganie się ze sobą i żeby pozostać w awangardzie.
"jeśli chcieć podejść świadomie do ucieczki od tego bycia cool i zrobić z niej jakiś filar artystycznego bytu, to chyba przez ciągłe ściganie się ze sobą i żeby pozostać w awangardzie."
Usuńno tak, a o co chodzi? :D
bardziej serio no to na ten moment skłaniam się ku myśli, że może tak, może właśnie ciągły ruch, ciągła ucieczka do przodu. nie jesteśmy w stanie kontrolować tego, co zeżre faszystowski buldożer, tylko nieustannie zarastać nowe szczeliny i załomy. nie wiem.
Nie no, ogólnie to o nic, czasami szatan mi szepce że chciałoby się okazyjnie napisać po prostu fajny, cool, konwencjonalny, czytalny i przyjemny szrot xD
UsuńPoza tym są we mnie dwa wilki, jeden mówi, że tak jak zawsze będzie faszystowski buldożer, tak zawsze będą nowe szczeliny. Drugi mówi że i dla cywilizacji wiecznego postępu nadejdzie postapo i buldożer zostanie zarośniętym zabytkiem. Natomiast z którym wilkiem się danego dnia zgadzam nie ma dużego wpływu na strategię postępowania.