24 sierpnia 2025

literatura jako impreza

uwielbiam obserwować rozmowy na temat literatury – te krytyczne, toczące się na łamach periodyków papierowych i internetowych, i te bardziej każualowe, toczące się w rozmaitych przestrzeniach social mediowych (mówiąc dosadniej: literackie inby w internecie).

tylko czasami zaczyna mi się robić FOMO: rośnie presja, żeby być na bieżąco, przeczytać te wszystkie książki, o których akurat mowa, a czasem nawet zabrać głos, próbować się przekrzyczeć przez tłum, zostać usłyszaną z obserwacją albo śmiesznym komentarzem. wyczerpujące, rzadko przysparzające sympatii.

czytanie esejów przypomina mi, że moja ulubiona forma spędzania czasu na imprezach to siedzenie w kącie z jedną fascynującą osobą. może dlatego tak bardzo mnie teraz do nich ciągnie.

20 sierpnia 2025

dobra literatura; credo prowizoryczne

jakiś czas temu byłam na warsztatach literackich, które zaczęły się od pytania: co uważamy za dobrą literaturę? bardzo dobre pytanie (zwłaszcza, kiedy po trzech dniach rozmawiania o tekstach trzeba sobie odnieść odpowiedź do tego, co się napisało) i w sumie z wieloma aspektami odpowiedzi moich koleżanek i kolegów głęboko się zgadzałam; ale próbując znaleźć coś najbardziej od siebie, znalazłam to. zapisuję dla referencji.

1. dobra literatura to taka, którą czuje się w ciele

2. cechuje ją werwa, energia, brak przegadania

3. nie tylko obserwuje rzeczywistość, ale też ją analizuje, komentuje, wysuwa postulaty

4. nie osuwa się w solipsyzm; wierzy w możliwość porozumienia

a czym jest dla ciebie dobra literatura?

12 sierpnia 2025

za ziemiami, które znamy. rzecz o portal fantasy

Tekst ukazał się pierwotnie w Nowej Fantastyce nr 08/2021.

Portal fantasy to specyficzna odmiana fantastyki, w której obok świata niemagicznego istnieje jeszcze drugi, fantastyczny. Te dwie rzeczywistości oddziela wyraźna granica, czasem jednak można natknąć się na wyrwę, szczelinę, która umożliwia ludziom przeniknięcie do krainy czarów. Portal fantasy w najczystszy sposób opowiada o tym, w czym Tolkien upatrywał źródła wszelkiej fantastyki: o potrzebie ucieczki.

Podstawą tego gatunku jest chęć zwiedzenia fantastycznego świata, dlatego twórcy portal fantasy chętnie sięgają po motyw questu:  bohaterowie próbują coś zdobyć lub osiągnąć (najczęściej: obalić tyrana rządzącego krainą lub znaleźć środek pozwalający na powrót do domu), a próby te zmuszają ich do przemierzenia całej przedstawionej w powieści krainy. Symbioza motywów portalu i questu jest tak silna, że badaczka fantastyki Farah Mendlesohn łączy je w swojej książce The Rhetorics of Fantasy w jeden rodzaj: fantasy portalowo-questowego.

Przestępując portal, bohaterka opuszcza granice swojego dotychczasowego świata i wkracza w przestrzeń radykalnie inną, nieznaną. Można by się spodziewać, że będzie to przestrzeń wolności i samostanowienia – tymczasem Mendlesohn wskazuje, że wyprawa przebiega z reguły według ściśle określonych parametrów. Oderwana od wszystkiego, co znała, bohaterka musi polegać na informacjach otrzymanych od tubylców, a jej misję wyznaczają przewodnicy i proroctwa. Kiedy rodzeństwo Pevensie trafia do Narnii, rodzina bobrów opowiada im o tyranii Białej Czarownicy i proroctwie dotyczącym „Synów Adama i Córek Ewy”, później zaś dzieci podążają za przykazaniami Aslana. Narrację tego typu cechuje moralna jednoznaczność – Aslan nie okaże się zły, a w postępowaniu Białej Czarownicy nie kryją się pobudki, które dawałyby się zrozumieć. Protagoniści nie wykazują zbyt dużej sprawczości. Celem ich podróży jest przywrócenie dawnego porządku, często poprzez osadzenie na tronie prawowitego króla lub jego następcy. Cudowność nie oznacza więc autonomii, a osiągnięcie dojrzałości w toku wyprawy sprowadza się do uznania mądrości starszych.

Może właśnie dlatego, że działaniami bohaterki steruje siła wyższa, tak często trafia ona do innego świata przypadkiem lub wbrew swojej woli, a po wypełnieniu zadania zostaje odesłana z powrotem. Bardzo rzadko zdarza się, by decyzja o wyruszeniu na wyprawę została podjęta samodzielnie (za przykład mogą posłużyć Talizman Stephena Kinga i Petera Strauba czy Gwiezdny pył Neila Gaimana). Powrót do domu można natomiast czytać jako ostateczne potwierdzenie, że udało się na nowo osiągnąć ład i harmonię. W The Encyclopedia of Fantasy krytyk John Clute wprowadza termin „blednięcie” (ang. thinning) nazywający kryzys, w którym magia powoli ulatnia się ze świata, a rzeczy przestają być takie, jakimi być powinny. Istnienie portalu okazuje się ratunkiem, kiedy przechodzi przez niego bohaterka zdolna ocalić cudowną krainę, ale czy samo w sobie również nie jest symptomem blednięcia? Przywrócenie właściwego stanu rzeczy oznacza, że wszystko musi wrócić na swoje miejsce, a granice między różnymi obszarami rzeczywistości na nowo zostają umocnione.

Taka konstrukcja budzi instynktowny czytelniczy sprzeciw. Sięgając po książkę, wszyscy przenosimy się do innego świata i wcale nie chcemy z niego wracać: życzymy sobie, żeby czytana historia była jak najdłuższa (najlepiej gdyby stanowiła początek wielotomowego cyklu). Portal fantasy czyni metaforę dosłowną, ale w swojej klasycznej postaci nieustannie przypomina o tymczasowości ucieczki. Wolność, jaką zapewnia wykroczenie poza granice znanego świata, okazuje się chwilowa i ściśle kontrolowana. W którymś momencie siły nadzorujące wyprawę nakazują wrócić do domu, wyspać się, iść do szkoły, a później do pracy i stać się produktywnym członkiem społeczeństwa.

Współczesne teksty z gatunku portal fantasy są często pisane przez twórców o dużej świadomości artystycznej: znają oni dobrze swoich prekursorów (wielu odwołuje się choćby do Opowieści z Narnii) i doskonale rozumieją nie tylko konwencje gatunku, ale również problematykę i wymowę, jakie się za nimi kryją. Taki wgląd w tradycję, w której się tworzy, umożliwia podważanie schematów fabularnych, zaskakiwanie czytelniczki – ale też polemikę z przekazem starszych tekstów, proponowanie nowych sposobów na rozwiązanie fundamentalnych dla gatunku napięć i konfliktów.

Jednym z takich napięć jest właśnie wybór między pozostaniem w fantastycznym świecie a powrotem do domu. We Władcy Lewawu Doroty Terakowskiej czy Gwiezdnym pyle Neila Gaimana pojawia się motyw sekretnego pochodzenia głównych bohaterów – po zakończeniu wyprawy mogą oni pozostać w innym świecie, ponieważ w rzeczywistości do niego przynależą. Podejście bardziej wywrotowe wobec konwencji gatunkowych prezentuje wyraźnie nawiązująca do serii o Harrym Potterze, a przede wszystkim do Opowieści z Narnii trylogia Czarodzieje Lva Grossmana. Jej główny bohater – pochodzący z dobrze sytuowanej rodziny Quentin Coldwater – szuka poczucia sensu i drogi ucieczki z komfortowej, ale monotonnej egzystencji. Ratunku upatruje w magii, najpierw podczas nauki na czarodziejskim uniwersytecie, później podczas eksploracji fantastycznej krainy Fillory, o której czytał w dzieciństwie. Jednak struktury nadające cel życiu przemijają, autorytety okazują się niegodne zaufania: po skończeniu nauki Quentin popada w apatię, bo nie wie, co ze sobą zrobić, zaś bóstwa opiekujące się Fillory odpowiadają za powstanie jednego z głównych antagonistów serii (i ostatecznie zostają przez bohaterów zabite). Droga w dorosłość pozbawiona jest tutaj drogowskazów, co skutkuje wieloma błędami i porażkami – jednak innej drogi nie ma. Ostatecznie zaś Quentin porzuca znane światy i wyrusza eksplorować całkowicie nową, nieznaną krainę.

Podobnymi torami toczy się opowiadanie Marcina Guzka pt. A wy nie chcecie uciekać stąd?, otwierające zbiór Królikarnia. Główny bohater, Adam Niezgoda, jest szczęśliwym mężem i pracownikiem korporacji na wysokim stanowisku. Pozorna idylla nuży go jednak, a pełne blasków życie kryje też cienie: Niezgoda podejrzewa żonę o zdradę, zaś jego szef regularnie stosuje mobbing i stawia niemożliwe do spełnienia wymagania. W wolnych od pracy chwilach Adam chętnie słucha Piwnicy pod Baranami i czytuje Alicję w Krainie Czarów (jeden ze sztandarowych tekstów portal fantasy) – zamiłowanie do poezji śpiewanej i literatury dziecięcej świadczy o niepełnym przystosowaniu do życia, w którym sukces mierzy się wyłącznie w kategoriach materialnych, o pragnieniu czegoś więcej. W pewnym momencie Niezgodę zaczynają prześladować wizje Białego Królika i Kapelusznika – początkowo bierze on te postacie za symptomy choroby psychicznej, później okazują się one jednak sojusznikami pozwalającymi pognębić kochanka żony i spełnić żądania szefa, a ostatecznie: uciec do magicznego świata po drugiej stronie króliczej nory.

(Co ciekawe, w kolejnych opowiadaniach Kapelusznik  – jak się okazuje, alter ego samego Niezgody – występuje jako pomagier wojska polskiego, które opanowuje cudowne krainy. Wolność nie sięga zbyt daleko; fikcyjne światy, do których tak tęsknimy, sprzedaje nam ten sam system, od którego chcemy odetchnąć. Eskapizm nie jest, jak chciał Tolkien, ucieczką więźnia, bardziej przypomina wyjście na spacerniak).

Czego dokładnie brakuje bohaterom Grossmana i Guzka? Więcej światła rzuca na tę kwestię cykl Seanan McGuire pt. Wayward Children. Seria mikropowieści rozpoczyna się jak swoista kontynuacja typowego portal fantasy, akcja obraca się bowiem wokół ośrodka dla dzieci, które powróciły z magicznych krain i z którymi rodzice nie są w stanie sobie poradzić. Kolejne tomy swobodnie skaczą po chronologii, opowiadając o przygodach pobocznych bohaterek i bohaterów, przedstawiając ich pierwsze i kolejne wyprawy do fantastycznych światów. Z mozaiki tej wyłania się obraz dzieci odrzuconych z powodu swojej odmienności (np. queerowości, autystyczności, tuszy), przytłoczonych ciężarem rodzicielskich oczekiwań, których nie są w stanie spełnić – kiedy więc otwierają się przed nimi czarodziejskie drzwi, przechodzą przez nie chętnie, zwłaszcza gdy krainy po drugiej stronie rezonują w jakiś sposób z ich osobowością. W serii tej najlepiej widać, że wspólnym impulsem dla uciekających jest alienacja: poczucie braku więzi z własnym życiem, wtłoczenia w ciasne ramy cudzych oczekiwań – rodziny, szefa, społeczeństwa jako takiego – bezsensowności wykonywanych działań. Granice, które w dawniejszych tekstach wyznaczały znajomy i bezpieczny dom, przestrzeń przynależności, równie dobrze mogą stanowić więzienie – a wtedy rodzi się marzenie o wyzwoleniu, o świecie, w którym można się swobodnie realizować.

Cykl McGuire nie tylko tłumaczy impuls ucieczki do fantastycznych światów, ale demonstruje również kłopoty, jakich taka ucieczka może nastręczyć. Choć narracja usilnie stara się przekonać czytelniczkę, że w magicznych światach dzieci mogą po prostu być sobą, kolejne części cyklu komplikują ten obraz. Wrzosowiska, gdzie trafiają bliźniaczki Jack i Jill, to miejsce surowe i okrutne, które także wymaga przestrzegania zasad. O ile Jack może realizować naukową pasję pod okiem doktora Bleaka, łaknąca komfortu Jill zostaje zmanipulowana psychicznie przez wampirycznego Mistrza i wychowana na potworzycę. Choć niektóre światy wydają się przyjaźniejsze, to wszystkie kształtują bohaterów i bohaterki do jednej, ściśle określonej roli – tak jak Nancy, która w podziemnym świecie zamieszkanym przez umarłych pełni rolę żywego posągu, co staje się z czasem jej jedynym marzeniem i ambicją. Magiczne krainy, mówiąc krótko, są płaskie, fasadowe i nie tak złożone, jak świat rzeczywisty.

Jak pisze Mendlesohn, światy po drugiej stronie portali są zasadniczo statyczne: aby bohater mógł je w pełni poznać podczas swojej wędrówki, muszą się składać z obszarów i kultur niezmiennych w czasie, które da się łatwo scharakteryzować. Żyjące w nich społeczeństwa są stosunkowo proste, podobnie jak historia, w której wyodrębnić można dawny złoty wiek oraz proces stopniowej degeneracji (odwrócony na końcu powieści). Nietrudno dostrzec w tej konwencji paralele do strategii opisu obcych kultur krytykowanych w Orientalizmie Edwarda Saida. Tak jak cywilizacje szeroko pojętego Wschodu, magiczne światy posiadają doniosłą historię, do której jednak ich obecni mieszkańcy nie dorastają – wszelkie wysiłki zmierzające do przeciwstawienia się złu i tyranii spełzają na niczym bez bohatera z zewnątrz, który przywraca utracone niegdyś dziedzictwo. Podobieństwa te wykorzystuje Diana Wynne Jones w powieści The Dark Lord of Derkholm, gdzie bohaterami są spokojni mieszkańcy fantastycznej krainy, którzy zostają zniewoleni przez pochodzącego ze świata rzeczywistego biznesmena i zmuszeni do odgrywania enpeców podczas stylizowanych na questy wycieczek turystycznych.

Problematyzację typowego sposobu opisywania fantastycznych krain znaleźć można także w twórczości wspomnianego wcześniej Macieja Guzka. Już zamykające Królikarnię opowiadanie Koncesja ukazuje rozbestwienie Polaków, którzy po drugiej stronie rabbitholi wcielają się w rolę kolonizatorów i wyzyskują magiczne istoty na rozmaite sposoby. Kontynuuje te wątki stylizowana na reportaż powieść Trzeci świat. W skolonizowanym przez polską armię świecie podział na praworządną, dostatnią Północ i chaotyczne, biedne Południe odzwierciedla podział świata rzeczywistego, ale zyskuje wymiar materialny: Dobro i Zło, z którymi te regiony zostają utożsamione, są zależne od promieniowania dwóch słońc, Matki i Dziwki. Rozszerzający się wpływ tej ostatniej, której światło sięga coraz dalej na Północ, można odczytywać jako odzwierciedlenie lęków zamożnych państw globalnej Północy, które muszą zmierzyć się z konsekwencjami kolonialnej polityki prowadzonej w XIX i XX wieku. W miarę jak bohater przemieszcza się na zdominowane przez Dziwkę Południe, wynikający z praw natury podział ideologiczny zostaje częściowo zakwestionowany, ale do końca nie wiadomo, czy zwiększająca się sympatia bohatera do Południa sama nie jest efektem działania złowrogiego słońca.

Kolonialne podteksty portal fantasy wyciąga na wierzch także powieść Alix E. Harrow pt. Dziesięć tysięcy drzwi. Opowiada ona o losach January Sculler, dziewczynki o mieszanym pochodzeniu wychowywanej przez zamożnego opiekuna, która dowiaduje się o istnieniu drzwi do innych światów – oraz tajemniczego stowarzyszenia, które próbuje je zniszczyć, zagrabiając wcześniej magiczne skarby z krain po drugiej stronie. Książka ma charakter wyraźnie buntowniczy wobec sił, które pod płaszczykiem dbałości o stabilność i bezpieczeństwo chcą utrwalać społeczne hierarchie. W przeciwieństwie do typowych tekstów gatunku przejścia pomiędzy światami przedstawione są jako zjawisko odwieczne i naturalne, a bohaterka potrafi je otwierać i odtwarzać. Jest to zresztą moc wyraźnie powiązana z działalnością twórczą, z pracą wyobraźni: aby magiczne drzwi się otwarły, bohaterka musi napisać, że się otwierają. Jednocześnie jednak przez większą część książki bohaterka odkrywa prawdy o świecie dzięki spisanemu świadectwu przeszłości (cała książka również okazuje się zresztą takim świadectwem, stworzonym, aby przywrócić pamięć jednego z bohaterów), a jej moc wynika z magicznego pochodzenia. Podobnie jak w cyklu Seanan McGuire światy, które odwiedzają bohaterowie, wydają się statyczne, zamrożone w czasie, uproszczone: sielankowy archipelag, którego mieszkańcy trudnią się przede wszystkim żeglugą i nauką; dziki świat, w którym plemię kobiet-lampartów toczy nieustającą walkę z ogrami; ukryte wielokulturowe miasto zasiedlone przez wyrzutków z naszej rzeczywistości. Gatunkowe konwencje wcale nie dają się łatwo podważyć, nawet w tekście tak bardzo ich świadomym jak powieść Harrow.

Wątki skomplikowanej relacji między rzeczywistością a wyobrażeniem są wyraźnie zarysowane w jednej z najważniejszych powieści gatunku, chyba najbardziej wyczerpująco odnoszącej się do kwestii eskapizmu: Nie kończącej się opowieści. W drugiej połowie książki Bastianowi przypada w udziale zadanie odbudowania zniszczonej przez nicość krainy. Każde wypowiedziane przez niego życzenie sprawia, że Fantazjana odżywa, jednak każde z nich sprawia również, że Bastian traci jedno ze swoich wspomnień. W rezultacie popada stopniowo w obłęd, obwołuje się nowym cesarzem, atakuje Atreju, a ostatecznie w kopalni obrazów żmudnie poszukuje wspomnienia, dzięki któremu będzie mógł wrócić do domu. Światy, do których uciekamy, to ekrany, na które możemy projektować nasze marzenia i lęki, ale bardzo rzadko udaje się uczynić z nich w tekście prawdziwe miejsca, z którymi można się zżyć i z których mieszkańcami dałoby się nawiązać autentyczne relacje.  Tymczasem Nie kończąca się opowieść pokazuje jasno, że inne krainy mają wartość tylko o tyle, o ile pomagają nam nawiązać więź z innymi – tak jak Bastian, który przynosi na końcu wodę życia swojemu ojcu.

Teksty takie jak O pewnej dziewczynce i jej podróży wokół krainy czarów na okręcie własnoręcznie wykonanym Catherynne M. Valente próbują zaprowadzić równowagę między fantazją a rzeczywistością; ich bohaterki wielokrotnie wędrują tam i z powrotem. Nadal jednak jest to zmiana wyłącznie w skali indywidualnej. Ze świata można tylko uciec, bo nie da się go zmienić.

Ciekawą alternatywę oferują dwie powieści z połowy lat 20. XX wieku: Córka króla Elfów Lorda Dunsany’ego oraz niewydane niestety po polsku Lud-in-the-Mist Hope Mirrlees. Trudno je jednoznacznie zaklasyfikować gatunkowo, ale w obu tuż obok „ziem, które znamy”, jak to ujmuje Dunsany, leżą magiczne krainy, do których bohaterowie w którymś momencie trafiają – i w obu ta wędrówka skutkuje głębokim przeobrażeniem alienującej, przyziemnej rzeczywistości, zatarciem granic, zjednoczeniem światów. Oto niewykorzystany potencjał, jaki kryje w sobie głęboko portal fantasy: nie obietnica ucieczki, ale przemiany więzienia w coś zupełnie innego.

10 sierpnia 2025

trzy cytaty o prozie

1. przebijając się przez twórczość Gaddissa, zastanawiam się, czy nasze mózgi nie są wręcz zaprogramowane do konwencjonalnych opowieści, z natury skłonne do wytwarzania obrazów ze zdań tak nijakich jak "Wstała"

– Jonathan Franzen

2. Piszę: "Jane weszła do pokoju i usiadła sobie na niebieskiej kanapie", czytam, krzywię się, wykreślam "weszła do pokoju", "sobie" i "niebieskiej" (czemu musi wejść do pokoju? czy można usiąść KOMUŚ na kanapie? co nas obchodzi, że była niebieska?) i ze zdania zostaje "Jane usiadła na kanapie" – nagle jest lepiej (wręcz hemingwayowsko!), chociaż... co to ma za znaczenie, że Jane usiadła na kanapie? Czy na pewno tego potrzebujemy? Ostatecznie docieramy po prostu do "Jane", co przynajmniej nie jest do bani i odznacza się cnotą zwięzłości.

– George Saunders

3. Od dawna nużyła mnie ważkość opowiadania, że "markiza wyszła z domu o piątej". Po cholerę mi markiza, jej dom i godzina piąta.

– Stanisław Lem

a ty – w skali 1–3, którym prozaikiem dzisiaj jesteś?

07 sierpnia 2025

ulga

ministra rodziny, pracy i polityki społecznej, Agnieszka Dziemanowicz-Bąk, wprowadziła rozporządzenia, zgodnie z którymi po poronieniu do uzyskania urlopu, a także zasiłku macierzyńskiego i pogrzebowego, nie będzie już potrzebne ustalanie płci dziecka.

tym samym jeden z efektowniejszych – jeśli wolno mi to oceniać – passusów mojego eseju o przemocy, płci i podmiotowości w SF się zdeaktualizował. i bardzo dobrze.

zasadnicze tezy tekstu pozostają niestety, jak sądzę, aktualne – co można sprawdzić tutaj.